Sum-A-Sum-A-Rum.

Właściwie to jak to jest z pisaniem postów, notek… (czy jakby to nazwać to co czytasz)? Pisać takie i publikować? Pisać i wyrzucać do kosza? Nie pisać i najpierw myśleć? Nie wiem.

Miałem okazję przyjrzeć się pewnej osobie. W sumie chyba bliskiej (ekhem). Widziałem szyderczy uśmiech, łzy wzbierające, różne zmarszczki mimiczne, miny… Miałem okazję się przyjrzeć. I trochę posłuchać, samemu powiedzieć, troszkę się pogrywać. Nie podoba mi się efekt, wynik. Nie.

Za książki się zabrałem z większym zapałęm niż dotyczas. Można powiedzieć, że tak jak za dawnych czasów. I o ile „Polityki parkingowej w miastach” nie bedę polecał każdemu, ani twierdził, że to pasjonująca lektura, to „Trzy wiedźmy” Pratchetta i „Kościół dla średnio zaawansowanych” Hołowni polecać będę. Pierwszego przedsatwiać chyba nei trzeba. Po prostu Pratchett. Tak samo dobry jak zwykle. Ciekawa historia, trafne i zabawne opisy (i przypisy!). Był tu już jakiś cytat z tej pozycji. Książka Hołowni raczej dla tych co należą/nalezeli (niepotrzebnie skreślić) do kościoła katolickiego. Także dla tych co do niego ciągnie. Po to żeby zobaczyć, że o wierze i strukturze kościoła można pisać zabawnie, a mimo to pouczająco. Wyjaśniac pewne tajemnicze przepisy/praktyki/zwyczaje (ot, choćby posty, odpusty, niedzielne msze w sobotę, czy rozwody kościelne) i pisać o rzeczach powodujących jedynie usmiech (patrz. Matka Boska Elektryczna). Bez kompleksów, bez zamiastania pod dywan (patrz. Ojciec Dyrektor). Ubawiłem się przednio, dowiedziałem się sporo.

A święta? No cóż, dla mnie nadchodzące Święto to przyszły weekend. I nie chodzi mi o Mikołaja ;-)