Dorosłość coraz bardziej wkrada się w życie. jak korzenie drzewa penetrujące ziemię. Jak wlewająca się zewsząd woda. Niepohamowanie. Na każdym froncie i z każdej strony. Tu coraz bardziej widoczna linia mety, do której dotarcie nie musi okazać się zwycięstwem. Raczej początkiem kolejnego wyścigu. Trudniejszego, morderczego rzec by można. Tam telefony, terminy, godziny i niepewności. Wyzwania i problemy do rozwiązania. Ten świat, który zawsze był obok, a teraz ciągnie. Bezwzględnie. Nieubłaganie. I już chyba nie ma odwrotu. Nadszedł czas. Lata nieróbstwa mijają coraz szybciej, im bliżej ich końca tym szybciej uciekają. To już? Tak szybko? Całkiem koniec? Dorosłość zalewa małego chłopczyka coraz bardziej. Jak wlewająca się zewsząd woda.
Niestety… Bardzo słabo pływam.
A w głośnikach:
ważne żebyś wewnętrznie na zawsze został małym chlopcem.
dzięki, dobrze wiedzieć :)
Jak masz problemy z pływaniem, dysponuję dla Ciebie osobistym kołem ratunkowym :)
nie wiem czy dożyję ;)
ejjj, pomysl o zbliżającej się emeryturze :P