Juwenalia

Tyle koncertów, tyle planów. I to niecierpliwe oczekiwanie. Miał być Hey, miała być Coma. Dwa razy była szansa na Lipali. I co? (prawie) Psinco!

I tylko dwa jaśniejsze punkty były:

– koncert na dziedzińcu UW. Voo Voo oraz sam Waglewski z Maleńczukiem. Klimat dużo gorszy niż na śląskich koncertach juwenaliowych, bo i scena malutka i miejsca pod nią niewiele. A poza tym dość szybko, z koncertu uciekliśmy z Sheep. Chyba jej się nie do końca podobało… :>

– Tymon oraz Lao Che w katowickiej Ligocie. Tu było super. Mimo lejącego się z nieba deszczu (piwo się rozwadniało :P), mimo błota (Adam, czemu masz ubłocony parasol?), mimo późnej pory. I koncert dość ciekawy (choć Lao Che nieco mnie rozczarowało, za to Tymon zaskoczył na +) i późniejsza droga powrotna. I późne nocne Polaków rozmowy. W końcu po 3 było się w domu…

Koncert dla nas (spóźniliśmy się) zaczął sie tak: tymon (klik). Żenujące? Cóż, czasem trzeba się zresetować.

Przesyłka specjalnej troski

Jeżeli masz w sklepie internetowym konto z danymi np. takimi: „Zuzia Nowak, ul. Kościuszki 13/3 12-345 Szczecin”, i zamówisz przedmiot podając dane do wysyłki, np takie: „Henryk Kowalski, ul. Plażowa 5B 67-890 Kutno”, to możesz być pewien, że kurier dostarczy paczkę pod adres: „Henryk Nowak, ul. Plażowa 13/3 12-345 Kutno” ….

P.S. A na dodatek przesyłka (gdy już dotrze pod właściwy adres) okaże się uszkodzona i trzeba ją odesłać do producenta… „Cudownie”

c.d. pewnie n.