Alarm bombowy w Katowicach.

Z bloga robi się spacerownik. Przynajmniej z mojej strony. Bo znów notka „z trasy”. I znów po sprawunki jechałem. Tym razem zdarzył się telefon o podłożonej bombie w jednym z budynków na ul. Kościuszki. Odpowiednie służby zamknęły jedną z głównych ulic wylotowych w stronę południową dla ruchu. Za tym zamknięciem poszedł natychmiast paraliż komunikacyjny tej części miasta. A innych pewnie niedługo później. Blokada trwała 3h. Poniżej dwa kadry z akcji:

Do domu, z zakupami, wracałem pieszo. Przez park. Kurcze, mimo, że mamy kalendarzowe lato, to jesień jest już widoczna z każdej strony… Ani się spostrzeżemy, a biało się zrobi.

P.S. Tak się jakoś składa, że co notka, to jakieś foty wrzucam. Co mam ze sobą aparat (a mam często) to coś godnego uwagi „złapię”. Ale to nie znaczy, moja Droga Sheep, że i Ty tak robić musisz. Złam tę serię „zdjęciowych postów” ;-)

Podwórko.

Katowice. W ścisłym centrum można spotkać jeszcze takie widoki. Tu kadr z ul. 1 Maja. Tyle razy obok przechodziłem, dziś dopiero zauważyłem.

Wizyta na uczelni z pracą. Promotor przejrzał i wziął do przeczytania. Stwierdził, że rokuje. Heh, przeczyta dokładnie to pewnie zmieni zdanie. Aha, no i tradycynie polecił dopisać to, tamto i owamto. Tylko skąd ja to wezmę? I to 12 dni przed ostatecznym terminem? :O

Kilka kroków stąd.

Widzę, że zaczeliśmy blogowanie „z kopyta” :) Własnie piszę trzeci post pierwszego dnia działania bloga. Ech, początki zawsze takie są, a potem euforia przechodzi. Ale my temu miejscu nie damy umrzeć, prawda Sheep?

Krótki wypad do miasta po sprawunki spozywcze. I pierwsza niespodzianka już za drzwiami klatki. Puchaty i zmoknięty kocur. Nie, wcale nie jakiś podrzutek. Tego dobrze znamy – kot sąsiadki. Ale dziś jakoś wyjątkowo chętnie pozował ;)

A w mieście? Po staremu. Sklepy jakie były, takie są. Ceny tak samo wysokie. I ten śródmiejski zgiełk, tumult, ciasnota tak charakterystyczna dla centrum. Każdy spieszy się w swoją stronę. Ludzie pracy mieszają się z młodzieżą wracającą ze szkół. Wszyscy lawirują między autami. Środkiem przeciska się wielki tramwaj. Mrowisko.

P.S. Ja o sobie pisać nie będę. Próbę mikrofonu pominę. W końcu już dość długo „żyję w sieci”…