Wakacje – epilog.

Ostatnie dni września. Tak intensywne i szalone. Ciągle w drodze. Cały czas aktywnie. Różne cele, różne pomysły. Bardzo różnorodne miejsca. Bo i zabytkowy zamek i zajezdnia tramwajowa. I centrum dużego miasta, i uroczy park. Ba, nawet lotnisko i szpital. Kino i kręgielnia. Kawiarnia, KFC i McDonald’s. Kilka cełów nieosiągniętych. Bo gór w tej wyliczance brak, bo w muzeum był remont, a G. postanowiliśmy spokoju nie zakłócać. I ten uciekający czas. Ten zbyt szybko nadciągający każdego dnia wieczór i wreszcie ten, tym razem, bezlitośnie punktualny pociąg. Dzięki Ci, moja Droga Sheep :*

P.S. Zastanawiałem się nad jakąś bardziej szczegółową relacją. Ale postanowiłem, że nie będzie. Niech szczegóły pozostaną w sercach. Na zawsze. Kilka zdjęć w zamian pokażę ;-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *