Dość spontaniczny wyjazd nad morze. Właściwie to chciałem napisać jakaś spójną relację (co jak co, ale pisanie powinno iść mi obecnie „gładko”), ale skończy się na krótkiej „hasłowej wyliczance”. Więc była duszna kuszetka, bardzo mglisty poranek, był żelazny regulamin SSM i trzymająca się go kurczowo obsługa (np. za pozostawania w pokoju w godz 10-17 – dopłata 6pln :O), było wczesne wstawanie na śniadanie, było sporo tramwajów, a jeden nawet wodny, była groźna burza, były wszystkie gdańskie plaże, był klif orłowski, były sinice, ale były też i foki, była pizza, był kebab, były gofry i lody. Udało się (rzutem na taśmę) wykorzystać strój kąpielowy, było przedzieranie się przez krzaki o 23, były dwa mola, był sobie dekielek z obiektywu (obecnie przebywa na dnie Bałtyku). I wreszcie był mega goracy pociąg do Warszawy i bardzo wygodny pociąg do Katowic.
Dzień po przyjeździe była impreza z Zemunem w Cieszynie. Czyli zmiana otoczenia o 180st – z nad morza prosto w góry. I tak już chyba zostanie – dowodem niechaj będzie przedwczorajsza wędrówka szlakiem Trzy Kopce Wiślańskie – Orłowa – Równica i plany na kolejne dni…