piszę, ale idzie powoli o opornie. Ilośc się robi, jakości nie widać. Żal trochę…
czytam, ale nie to co mi w tej chwili potrzebne. Ale to dobrze, trza czasem umysł na inne tory skierować. Obie ostatnie lektury polecam, choć były tematycznie i stylowo różne. Uno: Kurt Vonnegut – Śniadanie Mistrzów; duo: Daniel Kehlmann – Rachuba Świata. A teraz leży na biurku kobyła mająca prawie 600 stron ;-)
w góry nie wpuściły nas przepowiednie burzowe, ale się nie poddamy :>