A Ty co?

Dokąd podążasz? Osiągasz cele, realizujesz się. Gonisz. Za marzeniami. Nie? Na pewno tak. Tworzysz. Czy chcesz coś po sobie zostawić tu na ziemii? Znaczysz planetę swoimi śladami. Tymi pozytywnymi i tymi negatywnymi. Zostawiasz setki bajtów w sieci. Takich jak te które właśnie czytasz, i innych podobnych. Już samo to, że tu zajrzałeś zostawiło ślad w statystykach, Ty zostawiłeś ślad swojej obecności. Ale po co to wszystko? Chcemy zostawić coś po sobie, „zbudować sobie pomnik, trwalszy niż ze spiżu”, zaistnieć w świadomości tych, co przyjdą po nas. Po co? Przecież i tak nie zostanie z nas prawie nic (patrząc pod kątem materialnym)…

Myśli, które przychodzą w samotności nie są dobre. Jest takie prawo Murphego, które mówi, że „Inżynier unika drobnych błędów w drodze do wielkiej katastrofy” i chyba niezly będzie ze mnie inżynier. Co prawda drobne wpadki, błędy też są, ale cały czas boję się katastrofy. Boję się, że potrafię wszystko spieprzyć. Właściwie to sam nie moge uwierzyć ile mam* (*i nie chodzi mi tylko o posiadanie rzeczy materialnych), często się dziwię, że wiele przyszło tak łatwo. I może dlatego obawiam się, że równie szybko i łatwo, można wszystko spieprzyć. A drobne potknięcia, które sam dostrzegam, a które dla kogoś innego pewnie wcale nie są już takie drobne, nie poprawiają obrazu i perspektywy. Co z tym fantem zrobić? Chyba potrzebuję solidnego fundamentu, to raz. Kogoś lub Czegoś, o kogo/co nie tylko można się będzie zawsze oprzeć, ale kto/co będzie sam ciągnął ku lepszemu, wyciągał będzie z ruchomych piasków. Potrzebuję naładowania akumulatorów, to dwa. Może to wszystko z tego, że bateryjki się rozładowują, te we mnie. Na szczęście wyjazd listopadowy zbliża się wielkimi krokami. I mocno wierzę, że zmyje tą całą niepewnośc i bojaźń. Wiesz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *