W zeszły poniedziałek występ Artura Andrusa w Harendzie. Pełen spontan („ej, zostało jeszcze ponoć tylko 12 biletów.” „Ok, pójdę po pracy i może uda się jeszcze kupić”), dobre towarzystwo. I dobry występ. Niektórzy mogą sobie twierdzić, że pan Artur przynudza, ale mnie taki humor bawi, naprawdę. Jak dla mnie lepsze to niż 'nowomodne’ kabarety i ich prostolinijne skecze.
Na szczęście w Harendzie byli tylko ludzie, którzy wiedzieli po co przyszli ;) Było ciasno, ale udało się jakieś dwa zydelki znaleźć. Ba, nawet udało się zamienić parę słów przed (przy piwku) i parę po (przy piwku, tym razem w Przekąskach – Zakąskach). I to też było cenne. Dzięki K.!
;-)