[ napisano w pociągu EIC Beskidy, gdzieś na CMK ]
Krótki oddech, dawka śląskiego powietrze, kilkanaście godzin w domu, spotkanie po dłuższym czasie przy soku chmielowym. Dużo ?rozmów anegdotycznych?, kilkanaście zdań na poważnie. Cenne to dla mnie bardzo. Szkoda, że tak rzadko jest okazja uchylić drzwi do wnętrza? A teraz już stalowy wąż tnie mrok sunąc na północny-wschód. Do Warszawy, do tego miejsca, w które los rzucił. I od jutra znów porwie nurt szybkiego, meczącego życia. Taki lajf?
Ale przecież nawet tam są obrazki, które będę przechowywać w magazynie pamięci. Widok cichych i przytulnych (mimo mrozu!) uliczek starego miasta w nocy, przyjazny klimat pewnej knajpki w najgorszym rejonie Pragi Płn., msza niedzielna w dużym kościele w której uczestniczyło 17 osób, widok pewnej zakochanej pary spacerującej po Trakcie Królewskim i obdarowywującej się przepięknymi spojrzeniami (?czemu ja nie mam przy sobie aparatu??), zatłoczony tramwaj jadący mostem przez Wisłę w blasku wschodzącego słońca.
Chwile piękne, obrazy interesujące, skrzywdzone przez nieudolny opis słowa te piszącego. I może dlatego czasem lepiej zachować je w pamięci, niż publikować wykoślawione na blogu.